muzyka

środa, 16 kwietnia 2014

7) Żegnaj kamieniu

   Dzień był wyjątkowo pochmurny. Wśród uczniów i nauczycieli szerzyła się coraz większa panika. Lekcje cały czas były skracane. Wszytko to było spowodowane zaginięciem ucznia. Przeszukano cały zamek, las i Hogsmeade- ani śladu chłopaka. Od tygodnia nie wiadomo również było gdzie podziewał się dyrektor szkoły. Ostatnio w Hogwarcie działy się bardzo dziwne rzeczy. Rzadko kiedy ginął uczeń, Dumbledore nigdy wcześniej nie wyjeżdżał na tak długo. Umbridge za to zdążyła się już zadomowić. Szkoła nie była już taki miejscem jak dawniej. 
  Uczniowie klasy piątej ravenclawu siedzieli w pokoju wspólnym i uczyli się do sum-ów. Ostatnio znowu mieli odwołane lekcje a do egzaminów zostało już niewiele czasu. Lancey i Spencer siedziały koło siebie. W pokoju panowała cisza, każdy zajęty był sobą.
- Idę się przewietrzyć- rzuciła Lancey i wyszła.
  Nigdy nie podobał jej się zamek o tej porze roku, było jakoś szaro i strasznie zimno. Lada dzień powinien spaść już pierwszy śnieg. Lancey delikatnie wsunęła rękę do kieszeni swojej skórzanej kurtki. Chciała wyjąć z niej papierosa, ale poczuła chłód na koniuszkach palców. To był ten kamień, zapomniała już, że go tam ma. Ostatnie dni były dla dziewczyny nie najweselsze. Nastrój cały czas jej się zmieniał. Wsunęła dłoń ponownie do kieszeni, tym razem udało jej się wyjąć papierosa. Z drugiej kieszonki wydobyła zapalniczkę i powoli go zapaliła. Lancey nie paliła dużo, ale czasem się zdarzało, że po prostu musiała, próbowała w ten sposób zabić czas w chwilach dla niej trudnych, kiedy miała wrażenie, że prze okrutnie się ciągnął. Ostatnio w szkole czuła się trochę jak w więzieniu. W nocy zamek był zamykany, tak, że nikt nie mógł się z niego wydostać. W ciągu dnia uczniowie również byli nadzorowani bardziej niż zazwyczaj. Umbridge ustalała coraz to dziwniejsze zakazy i nakazy. W sumie sytuacja wydawała się być zrozumiała, w końcu zaginął uczeń. Ciekawe, dokąd mógł iść ? W dzisiejszych czasach nie trudne powinno być jego znalezienie. Lancey miała teraz mnóstwo pytań i ogromny żal- do Toby'ego, do siebie.... Kamień jakby pulsował w jej kieszeni. 
Nagle dziewczyna usłyszała za sobą kroki.
- Na terenie szkoły obowiązuje zakaz palenia. Chyba nie chcesz żeby ktoś się o tym dowiedział.
Lancey gwałtownie odwróciła głowę. Draco Malfoy. W sumie nie szczególnie ją to zdziwiło. 
- O co ci chodzi- zapytała.
- Twój kolega ma u mnie mnóstwo długów...-Jego ton głosu wydawał się być arogancki jak zawsze.
- O kim Ty mówisz ?
- O Tobym- Malfoy dalej ciągnął temat.
- Nie mam z tą osobą nic wspólnego, nawet nie szczególnie ją lubię.- Lancey odwróciła się i w tym samym momencie z kieszeni wypadł jej kamień.
Przez chwile leżał na trawie. Zanim Lancey zdążyła się po niego schylić Malfoy już trzymał go w swojej ręce.
- Oddaj mi to !- Lancey usiłowała wyrwać chłopakowi przedmiot z ręki.
Ślizgon nie był głupi. Co prawda nie wiedział czym jest ten przedmiot, ale dokładnie wiedział do kogo należy. Nie raz widział kamień w rzeczach Toby'ego.
- Powiedz Toby'emu, że jak chce to odzyskać to niech najpierw odda mi pieniądze, które jestwinien.- Malfoy czuł, że jest na zwycięskiej pozycji.
- Za co jest Ci winien, jeśli mogę wiedzieć ?
- Kupował od mojego kolegi narkotyk na bazie niektórych składników z eliksiru felix felicis.- Odpowiedział Malfoy beznamiętnie.
Nagle Lancey zobaczyła z daleka jeszcze jednego chłopaka. Na ubraniu miał zielone ornamenty- musiał by ze slytherinu. Podszedł do nich wolnym kokiem. Lancey oceniła go na przystojnego. Miał czarne włosy, był dobrze zbudowany a na szyi miał pełno tatuaży. Z twarzy w sumie kogoś jej przypominał, ale nie szczególnie mogła skojarzyć kogo.
- I co udało ci się ?- Zwrócił się do blondyna.
- Można tak powiedzieć.
- Jestem Oliver.- Przedstawił się chłopak, wydawał się być miły... Jak na ślizgona.- Ty jesteś pewnie koleżanką Toby'ego, tego tchórza.
- W zasadzie wolę być nazywana Lancey, bo tak mam na imię, nie lubię być z nim kojarzona, a tym bardziej brać na siebie odpowiedzialności za jego błędy.
- Miło było cię poznać Lancey.- Chłopak uśmiechnął się na pożegnanie i razem z Malfoyem ruszyli w stronę zamku. "Pierdolony ćpun"- pomyślała dziewczyna. Nie zamierzała ponosić za niego konsekwencji. W sumie nawet cieszyła się, że zabrali od niej ten kamień. Teraz czuła się o wiele lepiej. Zgasiła papierosa i wróciła z powrotem do szkoły.

Witam po przerwie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz